Czego szukasz

Mam tyle pomysłów, że… Głowa Mała

Agnieszka ma bzika na punkcie kultury i chce tym pozytywnym zakręceniem dzielić się z innymi rodzicami. Od niedawna jest mamą małego Jasia i właścicielką księgarni internetowej Głowa Mała. Pomysłów na przekazanie miłości do książek ma tyle, że… głowa mała.

Agnieszko, co to jest Głowa Mała?

To głowa pełna pasji i pomysłów: niby niewielka, a jednocześnie o nieograniczonych możliwościach. Głowa Mała to księgarnia internetowa oferująca książki artystyczne, klasykę małego kina i muzyki, a także kreatywne gry. Współpracujemy z niewielkimi wydawnictwami, które stawiają – tak jak i my – na mądry, otwarty na świat przekaz i niebanalne, najwyższej próby wykonanie. Sami należymy do tych osób, które z pasją czytają tak zwane „książki dla dzieci”. Nie wstydzimy się tego i nie do końca wierzymy w sztuczne, wiekowe podziały. Chcemy też pisać o kulturze dla najmłodszych i jak najszerzej promować najciekawsze zjawiska. Nasz dział „czytelnia” właśnie się tworzy.

Głowa Mała to propozycja dla rodzin, którym zależy na wspólnym poszerzaniu horyzontów. Uważamy, że warto dbać o wysoki poziom rzeczy, które przekazujemy naszym dzieciom. Jednocześnie wiemy, że do tanga trzeba (minimum) dwojga i każda książka, płyta czy zabawka zaczyna „iskrzyć” dopiero wtedy, gdy słuchamy, czytamy, bawimy się nią wspólnie z maluchem.

Skąd wzięłaś pomysł na biznes?

Z rozczarowania tym, co znajdowałam na rynku: jest mnóstwo rzeczy, ale zdecydowana większość to  plastikowy różowo-niebieski chłam: kiepsko ilustrowane i napisane książki rodem z wyprzedażowego koszyka w supermarkecie. Wśród nich jednak znajdują się perełki, a za większością z nich stoją konkretne wydawnictwa. Zakochałam się w nich i postanowiłam stworzyć miejsce, w którym nie trzeba będzie w bólach przedzierać się przez setki byle jakich tytułów, bo każdy zaproponowany będzie strzałem w dziesiątkę :).

Rozumiem, że nie każdy ma czas i ochotę przejść pół miasta w poszukiwaniu ambitnego prezentu dla dziecka. Ja sama o małej kulturze mogłabym opowiadać godzinami, dlatego chcę dzielić się swoją pasją z odbiorcami.

Od kilku miesięcy jesteś mamą małego Jasia. Jak Ci się pracuje z Synkiem?

Pracuje się różnie: trochę nocami, pomiędzy jedzeniem i zabawą, jak mały zaśnie, a czasem… się nie pracuje. Na tę chwilę układ domowo-pracowy mi odpowiada, bo mogę być „full time” mamą jednocześnie nie tracąc kontaktu z zawodową rzeczywistością. Pracuję również bawiąc się z synkiem: mamy obecnie dość pokaźną bibliotekę i ja systematycznie testuje kolejne książki i płyty na małym, który jest bardzo wdzięcznym słuchaczem :).

A czym zajmowałaś się przed urodzeniem dziecka?

Skończyłam studia filmoznawcze na UJ i od tej pory na różne sposoby zajmowałam się kulturą i sztuką. Przez ostatnie dwa lata pracowałam w redakcji ogólnopolskiego portalu kulturalnego.  Czuję się absolutnym beztalenciem jeżeli chodzi o potencjał artystyczny, a jednocześnie czuję, że nie potrafię zajmować się niczym innym.

Powrót na etat nie wchodził w grę?

Decyzję o założeniu własnej działalności podjęłam jeszcze przed ciążą. To był świadomy krok. Będąc w ciąży pracowałam nad pomysłem i nad pozyskaniem dofinansowania, aż w końcu udało się. I na razie nie zamierzam tej decyzji zmieniać 😉

Jesteś jedną z uczestniczek programu Campus for Moms – co dał Ci udział w programie, co było najbardziej wartościowe dla Ciebie?

Pojawili się w moim życiu nowi ludzie i nowe pomysły. Okazało się, że nie tylko ja wymyślam sobie biznes w zaciszu domowego ogniska. Podczas zajęć panował niespotykany kobieco-start-upowy klimat.

Dzięki Campusowi, przynajmniej w teorii wiedziałam czego mogę się spodziewać pakując się jednocześnie w biznes i macierzyństwo. Z perspektywy czasu nabrałam ogromnego szacunku dla mam biorących udział w tym programie. Są dla mnie źródłem siły i inspiracji.

Poza tym, dzięki CfM już do końca życia będą miała sentyment do Google’a i Mamo Pracuj :).

Miło nam to słyszeć, dzięki! Powiedz, kto Cię wspiera na co dzień i kto pomagał przy uruchomieniu firmy? Takie biznes chyba trudno rozkręcić samodzielnie, z maleńkim dzieckiem u boku?

Zdecydowanie tak. Moja przyjaciółka Ania, która od początku godzinami wysłuchiwała moich pomysłów, włączyła się w proces tworzenia firmy. Mężczyzna mój pomaga w kwestiach technicznych, wspiera, robi za kierowcę i wiele więcej ;). Synek jest testerem i „lekiem na całe zło”, a rodzice, rodzeństwo i znajomi dzielnie wprowadzają w ruch pocztę pantoflową.

Liczę na to, że za współtwórczynie Głowy  będę mogła uznać Wasze Czytelniczki, które zakochają się w naszych pięknych rzeczach, skorzystają z naszej świątecznej oferty i roześlą wici o nas wśród swoich znajomych. 🙂

My też na to liczymy! Trzeba się wspierać nawzajem ;). Na koniec , powiedz jakie masz plany zawodowe na najbliższy rok?

Ambitne. Kolejnych kilka miesięcy daję sobie na rozruch firmy. W przyszłości chciałabym, by Głowa nieco urosła i była odpowiedzialna za wiele autorskich inicjatyw. Pomysłów mam sporo, ale na razie nie chcę „odlatywać” w świat marzeń, tylko skupić się na pracy u podstaw :). Mam nadzieję, że dzięki tym wszystkim działaniom oraz ludziom dobrej woli Głowa Mała będzie mogła systematycznie rosnąć.

Dziękuję za rozmowę i życzę Ci sukcesów!

Rozmawiała Joanna Gotfryd

www.glowamala.pl

www.facebook.com/glowamala.tyle.kultury

 

Spodobał Ci się artykuł? Podziel się z innymi:
Chcę otrzymywać inspiracje, pomysły i sugestie jak pracować i nie zwariować.
Newsletter wysyłamy raz na 2 tygodnie