Czego szukasz

Bądź bohaterem, wychowaj bohatera

Słysząc o Malali Yousafzai, zapewne większość z nas zmarszczy brwi, zastanawiając się, skąd i czy w ogóle powinna kojarzyć to nazwisko. Natomiast już na hasło „nastolatka postrzelona przez talibów” następuje nagłe olśnienie. Jakiś czas temu jej historią żyły media na całym świecie, potem temat przycichł. Obecnie ma szanse powrócić, ponieważ dziewczyna znalazła się wśród nominowanych do Pokojowej Nagrody Nobla. Nic dziwnego – dla wielu, nie tylko Pakistańczyków, stała się bohaterką. 

Książka To ja, Malala, autorstwa samej Yousafzai oraz brytyjskiej korespondentki Christiny Lamb, opowiada o jej walce o prawo do edukacji dla muzułmańskich dziewcząt. Po wczytaniu się w nią odkryłam jednak, że Malala to nie jedyna bohaterka. Jest ich jeszcze dwoje, a bez któregokolwiek z nich ta historia zapewne nie potoczyłaby się w ten sposób. A być może w ogóle by nie powstała. Kim są? To jej rodzice. 

Książka ma formę biografii i jak typowa biografia zaczyna się od narodzin. W tym wypadku jednak nie mówimy tylko o fizycznych narodzinach małej dziewczynki, ale też o narodzinach bohaterki. Nie, nie. Nie chcę przez to powiedzieć, że Malala została w jakiś niesamowity sposób predestynowana do tej roli. Nikt nie rodzi się bohaterem, ale każdy może się nim stać. Potrzebuje jednak pewnych podstaw, zaplecza, ci bardziej światowi powiedzieliby – backgroundu. 

Zwykła – niezwykła dziewczyna

W przypadku Malali już od samego początku wiadomo było, że nie wyrośnie ona na zwykłą Pasztunkę, której przeznaczeniem będzie dbanie o dom, usługiwanie mężowi i rodzenie dzieci. Jej historia obrała niezwykłe tory w momencie, w którym ojciec postanowił z radością celebrować przyjście na świat córki, co z reguły czyni się tylko w wypadku chłopców. Nie przejmował się reakcjami rodziny i znajomych, którzy raczej mu współczuli niż podzielali ten entuzjazm. Nadał jej imię po Malalai z Maiwandu, największej bohaterce Afganistanu. Zupełnie tak, jakby przeczuwał, że to dziecko ma szansę dokonać w życiu czegoś wielkiego. Ba, nie tylko wierzył, ale był gotów zrobić wszystko, by mu w tym pomóc. Sam był bowiem zawsze bardzo zaangażowany w sprawy kraju i szerzenie edukacji. Od młodości marzył o założeniu własnej szkoły i dążył do tego z niesamowitą determinacją i wytrwałością, choć los rzucał mu pod nogi mnóstwo kłód. Gdy już osiągnął swój cel, pragnął umożliwić naukę jak największej ilości dzieci, nawet tych wprost z ulicy. A że wiązało się to z dodatkowymi kosztami? Trudno. Nie to było najważniejsze. Ten upór wpoił córce, a wraz z nim żądzę wiedzy oraz potrzebę bycia świadomym obywatelem. 

Rodzice…

Nie da się ukryć, że główną rolę w życiu Malali odegrał właśnie ojciec. To on pomagał jej przy układaniu mów, towarzyszył podczas spotkań z tymi „ważnymi”, wspierał w trakcie wystąpień. Po tym wszystkim jednak dziewczyna wracała do domu, który zawsze był ciepły i pełen miłości, a to za sprawą matki. Chociaż nie potrafiła czytać ani pisać, na pewno nie można nazwać jej prostą. Uwielbiała chodzić na targ w poszukiwaniu pięknych tkanin, spotykała się z przyjaciółkami, była ciekawa świata – na swój sposób. Potrafiła zadbać o rodzinę nawet w najcięższych warunkach. Wspierała Malalę całym sercem, jednak nie zawsze popierała to, co robiła. Dlaczego? Kochała ją nad życie i zwyczajnie się o nią bała, ale wiedziała też, że taką właśnie drogę wybrała i ona nie mogła jej powstrzymywać. 

Obywatelka

Dzięki połączeniu matczynej opiekuńczości i ojcowskiego „wychowania obywatelskiego”, Malala stopniowo stawała się świadomą, wykształconą i pewną siebie dziewczyną, co w świecie islamu nie zdarza się często. Jak sama przyznaje, „od dziecka interesowała się polityką”. Nie tylko nią zresztą – nie są jej obce tematy związane z historią, literaturą czy sztuką. Kolejny bardzo ważny element jej życia stanowi religia. Jest niezwykle oddana Bogu, jednak w rozsądny sposób. Zdaje sobie sprawę z tego, że przesłanie Koranu zostało na przestrzeni lat znacznie wypaczone i stało się narzędziem manipulacji. Równie dużą świadomością wykazuje się w odniesieniu do otaczającego ją świata – wie, że prawa i zwyczaje panujące w jej kraju są złe, a państwo funkcjonuje niewłaściwie. Nie patrzy na to biernie, nie skupia się na lamentowaniu, w jakiej to niesprawiedliwej rzeczywistości przyszło jej żyć. Wie, że jej rodzice nie są tak konserwatywni jak inni Pakistańczycy i dostrzega płynące z tego możliwości, których nie mają inne dziewczęta. Za cel stawia sobie poprawę ich sytuacji, a przede wszystkim umożliwienie im dostępu do edukacji. Nawet w obliczu wielkich dramatów rozgrywających się w jej kraju, ta sprawa pozostaje u niej na pierwszym miejscu.

Jak potoczyły się losy Malali, wiemy wszyscy z głównych wydań wiadomości i licznych nagłówków gazet. To, co osiągnęła dzięki swojemu uporowi i odwadze, żyjąc w takim a nie innym kraju, powinno zawstydzić niejednego. Nie zapominajmy jednak, że to ziarno, by wyrosnąć na tak imponujący kwiat, potrzebowało odpowiedniej gleby. A tę zapewnili rodzice – kochająca i zawsze wspierająca matka oraz ojciec, który dawał wzór i otworzył oczy na świat. Oni również są bohaterami, ponieważ nie bali się wychować dziecka nie do końca w zgodzie z tradycją. Nie zważali na niezbyt przychylne opinie innych. Liczyło się dla nich to, by kształtować córkę w zgodzie ze swoimi przekonaniami. 

Warto przeczytać tę książkę, by zobaczyć, jak wielkie znaczenie w życiu dziecka mogą odegrać wartości i wzorce przekazywane przez rodziców i jak ważne jest ich bezwzględne wsparcie. Jeżeli tylko postarają się wychować je na dobrego człowieka i pozwolą mu iść swoją własną drogą, staną się bohaterami. Przede wszystkim dla niego samego.

To ja, Malala
Malala Yousafazi, Christina Lamb
Prószyński i S-ka 

Spodobał Ci się artykuł? Podziel się z innymi:
Studentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej UJ. „Artystyczna dusza”, która – kiedy nie dzierży w dłoni pióra – najchętniej rysuje lub zajmuje się tworzeniem grafiki komputerowej. Na swoim koncie ma wydaną w 2010 roku powieść młodzieżową pt. „Nielegalna”.
Chcę otrzymywać inspiracje, pomysły i sugestie jak pracować i nie zwariować.
Newsletter wysyłamy raz na 2 tygodnie